Nie płacz. Nic się nie stało…

Pierwszy dzień w pracy. Wkładam eleganckie spodnie i buty na obcasach. Obcas musi być nie za wysoki, bo przecież jak wywinę orła to będzie masakra.. Siadam przy biurku. Dość niepewnie, bo nie do końca wiem od czego zacząć. Patrzę na ludzi wokół, nikogo nie znam. Czekam. Niedługo ktoś powinien przyjść i mnie wprowadzić. Napiłabym się kawy. Ale nie mam pojęcia gdzie. Mogłam wziąć z domu. Trochę szkoda. I chce mi się siusiu. Niepewnie rozglądam się za toaletą… Gdzie ona może być?

Mam 38 lat. Jestem dorosła. Właśnie zaczęłam nową pracę. To ogromna zmiana. Po powrocie potrzebuję się wygadać, więc o wszystkim opowiadam w domu. Chcę być usłyszana.

Podobnie jest z adaptacją w żłobku. To ogromna zmiana. Nagle cały świat naszego malucha się zmienia. Jest inny. Co nie znaczy, że gorszy. Jest po prostu inny. Co możemy zrobić jako rodzice, by wesprzec malucha? Przede wszystkim być. Być dla Niego. I pamiętać, że adaptacja to proces.

Czasem dłuższy. Czasem krótszy. I potrzebujący spokojnego rodzica gotowego utulić po dniu pełnym wrażeń. A działo się zapewne wiele – były głosy, zapachy, smaki, zabawki, zajęcia.. I nasz maluch wszystko to chłonął. I w naszych ramionach chce tylko być.

– Kochanie, widzę, że potrzebujesz być teraz blisko mnie. Z przyjemnością Cię wyprzytulam, bo ogromnie a Tobą tęskniłam!

– Wspaniale, że jesteś. Potrzebujesz być teraz blisko mnie?

– Cieszę się, że Cię widzę. Ogromnie za Tobą tęskniłam.

Po prostu bądźcie. Cali dla malucha. Autentyczni. Bo macie wspaniałego, małego człowieka, dla którego jesteście całym światem.

Autor: @ciociaania

Powiązane artykuły

Odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *